środa, 28 stycznia 2015

"W cieniu" A.S.A. Harrison















Pierwsza papierowa książka czytana w tym roku. Ona musiała być dobra, niezwykła, wyróżniająca się na tle innych. Chciałam, żeby ta pierwsza papierowa książka - tak pachnąca, choć - w porównaniu do poręcznego czytnika - wyjątkowo niewygodna, dostarczyła mi wielu wrażeń. Ostrożnie trzymając w rękach "W cieniu" umościłam się wygodnie i rozpoczęłam najprzegenialniejszą ucztę literacką.

Zawsze zadziwia mnie egoizm i lenistwo tłumaczy. Ich rola sprowadza się jedynie do tłumaczenia czyjejś pracy, lecz - możliwe że w akcie zazdrości - tłumacze chcą pokazać swoją władzę, dodać coś od siebie. Przypuszczalnie brak im talentu, czasu lub chęci, żeby stworzyć coś samemu, lecz wtryniają - całkiem legalnie - swoje wścibskie noski w cudze dzieła. Tłumacze często zmieniają treść, lecz ich grzechem głównym jest niepoprawne tłumaczenie tytułu. W przypadku tworu Harrison oryginalny tytuł brzmi "The silent wife" - jakby tego nie tłumaczyć wychodzi "Milcząca żona". W 99% przypadkach ten tytuł przetłumaczono dosłownie. Jak zrobili w moim najukochańszym kraju ojczystym? "The silent wife" przechrzczono na "W cieniu". Chylę czoła.

Ballada "Lilije" Mickiewicza jeszcze nigdy tak dokładnie nie opisywała innej książki. To mickiewiczowskie intro "pani zabija pana" jest motywem głównym w książce autorstwa Harrison. Rewelacyjny, mrożący krew w żyłach thriller psychologiczny przedstawia historię relacji pomiędzy Jodi Brett, a Toddem Gilbertem. Mimo że nie byli małżeństwem, para mieszkała ze sobą od ponad 20. lat. Jodi - jako terapeutka - dobrze znała ludzką naturę, doskonale wiedziała, że Todd - szanowany biznesman - ją zdradza. "W cieniu" przedstawia historię rozpadu długoterminowej relacji, ukazuje wszystkie motywy i okoliczności strasznych zdarzeń.

"W cieniu" jest jedną z tych powieści, do której trzeba mieć odpowiedni nastrój i chęci. Akcji jest niewiele, Autorka skupia się bardziej na psychologicznej kreacji bohaterów. Opisy są plastyczne i to one definiują lekturę, nadają jej wyraz. Czytając "W cieniu" odczuwałam wszystkie emocje na własnej skórze, wyjątkowo pochłaniałam sytuacje wykreowane przez Autorkę. Nie było momentów przełomowych, od początku było wiadomo, dokąd zmierza akcja, jednakże to kompletnie mi nie przeszkadzało! Książka i tak kilka razy mnie zaskoczyła, choć to, co wyróżnia "W cieniu" to język.

O ile przy tytule Malina poległa, o tyle treść została przetłumaczona perfekcyjnie. Język nie jest zbyt potoczny, nie jest też nazbyt naukowy, czy poetycki. Jednakże te wszystkie epitety, nieprzypadkowe zestawienia słów i mroczny klimat sprawiają, że przez powieść się płynie, a każdy opis pożera wzrokiem. A jest co pożerać, bo Harrison nie szczędzi opisów. Ten element jest bardzo ważny w thrillerze psychologicznym, więc cieszy mnie to, że opisom poświęcono wiele uwagi. Są plastyczne, odnoszą się zarówno do przeszłości, jak i teraźniejszości, lecz nie wprowadza to zaburzeń w spójności. "W cieniu" jest napisane szalenie spójnie, zgłębia psychikę głównych bohaterów i dostarcza wielu ponadprzeciętnych literackich chwil.

Najważniejszym elementem thrillera psychologicznego jest zgłębienie psychiki i postaw wybranych bohaterów. Harrison w swojej książce skupiła się na Jodi i Toddzie. Rozdziały są pisane na przemian z perspektywy Jej lub Jego. W trakcie lektury odkrywałam złożoną osobowość tych postaci, starałam się zrozumieć ich postępowania. Właśnie ten aspekt stanowi jestestwo "W cieniu" i sprawia, że pokochałam lekturę. Mimo że nie jest to powieść dla wszystkich, a dla miłośników pędzącej akcji będzie to historia nudna, nie warto tej książki skreślać. Z całego serca polecam książkę wszystkim, którzy mają ochotę na pogłębioną analizę ludzkiej osobowości i mrożącą krew w żyłach historię. Naprawdę warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz