poniedziałek, 5 stycznia 2015

"Carnivia. Herezja" Jonathan Holt













Miło wspominając "Bluźnierstwo" sięgnęłam po "Herezję", czyli drugi tom cyklu autorstwa Jonathana Holta. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że cały potencjał serii został zużyty w pierwszym tomie. I tak też było - "Herezja" jest jedynie pisaniną dla pisaniny, zlepkiem słów, które nie są w stanie zainteresować wymagającego Czytelnika.

W amerykańskiej bazie odnaleziono ciało. Nie wiadomo, kim jest nieboszczyk - czy jest to świeżo zamordowany pracownik, czy może jakiś dawno pogrzebany kościotrup. Pojawia się wątek historyczny, który prowadzi Czytelnika do sprawy włoskich komunistów z okresu drugiej wojny światowej. W międzyczasie córka amerykańskiego oficera zostaje porwana. Porywacze torturują nastolatkę według amerykańskich reguł, a brutalne zabawy są publikowane na portalu Carnivia.

Intryga jest całkiem dobra, choć zbyt wiele wątków pojawiło się w trakcie lektury. Niemniej jednak obyło się bez większych zaskoczeń. Przeczytałam "Herezję" bez większych emocji, momentami ze znużeniem przewracałam kartki papieru. W tej powieści nie było niczego nowatorskiego. Ot, zwykły kryminał.

Największą bolączką "Herezji" była odkryta natura Carnivii. "Bluźnierstwo" pokochałam za to, że w sprawę kryminalną był zamieszany tajemniczy portal. W przypadku "Herezji" Carnivia również odegrała dużą rolę, jednakże strona internetowa była już dobrze znana Czytelnikowi. To już nie był ten niebywale skomplikowany, tajemniczy i groźny mechanizm, a jedynie portal dla wyrzutków społeczeństwa, którzy chcą dyktować w sieci swoje warunki egzystencji.

W "Herezji" głównymi bohaterami są te same persony. Zostali wykreowani dobrze, choć nie tak charakterystycznie jak w "Bluźnierstwie". Miałam wrażenie, że Autor stępił ich osobowości i upodobnił każdego bohatera względem innego.

To nie jest dobra powieść. Jakkolwiek ciekawa nie byłaby sprawa porwania nastolatki, dla tej lektury nie było ratunku. Światełkiem w tunelu był portal Carnivia, jednakże trudno było z niego wycisnąć coś jeszcze, skoro wszystkie jego tajemnice poznaliśmy już w "Bluźnierstwie". "Herezja" to lektura mdła i nijaka, którą śmiało możecie pominąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz