sobota, 30 listopada 2013

"Toksyna" Jus Accardo

Motyw miłości silniejszej niż śmierć znany jest już od bardzo dawna. Już starożytni poeci i dramatopisarze kreślili obraz tego niezwyciężonego uczucia. Kreowali niebezpieczne przygody przeplatające się z równie groźnym uczuciem, które zachwycało lub wprawiało w zadumę. I tak mijały kolejne lata, a miłość ciągle w literaturze istniała. Co prawda zmieniała swoją postać, co i rusz była przedstawiana inaczej, czasami jako ta dobra, wartościująca cecha, czasami wręcz przeciwnie. Lecz była. Istniała. I istnieje dalej. Otóż to. Sięgając po twór nazywany 'współczesną literaturą' jest prawie w stu procentach pewne, że w książce znajdzie się wątek romantyczny. Jeżeli jest on subtelny, magiczny, niepowtarzalny- nie mam nic przeciwko. Gorzej, gdy mamy do czynienia z ckliwością, ba! wręcz głupotą. No i trójkątem miłosnym do kolekcji. Taki zestaw sprawia, że załamuję ręce, złorzeczę i przeklinam. I już sama nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać.

Dez i Kale- para, która razem przeszła wiele. Zdecydowanie zbyt wiele. Zasługują na szczęście, a przede wszystkim spokój, więc kiedy wszystko zmierzało ku lepszemu młodzi odetchnęli z ulgą. Lecz nagle wszystko znowu zaczęło się komplikować. Dar Kale'a, czyli śmiertelny dotyk na który odporna była tylko Dez wzmocnił się jeszcze bardziej lub...  z dziewczyną coś się dzieje. Jakkolwiek na sprawę nie patrzeć Dez nie może dotykać Kale'a. A jaka to jest miłość bez dotyku? Marna, oj marna. Prawie tak marna jak ta kontynuacja.

niedziela, 24 listopada 2013

"Demony miłości" Eve Edwards

"Miłość jest jednaka, dla księcia czy dla żebraka."

Miłość. Słowo, które towarzyszy nam praktycznie od początku naszego istnienia. Wybrzmiewa w naszej głowie, jesteśmy jej świadkami każdego dnia. Na ulicy, w telewizorze, w prasie, w szkole, w kawiarni, piekarni, restauracji, sklepie, kinie, galerii handlowej. Mam dalej wymieniać? Chyba nie ma takiej potrzeby. Uczucie to jest doprawdy piękne i zacne, honorowe, niezwykle wymagające. Lecz w całym tym swoim patosie potrafi też zranić i skrzywdzić człowieka. Bo nieodwzajemniona miłość boli najbardziej. Zwłaszcza wtedy, kiedy widzimy wszędzie dookoła zakochane gołąbeczki, niewinnie przytulające się do siebie, świergotające sobie do uszka jakieś miłe słówka. A ciebie aż trzęsie ze złości i chcesz odwrócić wzrok, lecz wiesz, że jest to działanie bezcelowe, bo zraz zobaczysz inną parę zakochanych. I znowu będziesz musiał przeżywać tą wewnętrzną walkę z samym sobą, uśmiechnąć się fałszywie i z nutą rozpaczy wysyczeć: "Pięknie razem wyglądacie". I tak mija dzień za dniem. Nic się nie zmienia. Dalej czekasz na swojego rycerza, który świata poza Tobą nie będzie widział. Dla którego będziesz światełkiem w tunelu i miłością życia.

środa, 20 listopada 2013

PREMIEROWO: "Flirtując z życiem" Danuta Stenka

Aktorstwo to gra zmysłów, ciała, cała gama niepowtarzalnych emocji i przeżyć. Nam, postronnym obserwatorom wydaje się, że bycie aktorem to kompletnie inny świat. Lepszy? Oj, zdecydowanie. Żyjemy ze świadomością, że taki aktor to ma dobrze. Jeden film, czy sztuka teatralna i grube pieniądze ot tak, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiają się na koncie. Wywiady, robienie szumu dokoła swojej skromnej osoby, po prostu bycie gwiazdą, która nie ma żadnych problemów. Takie jest nasze myślenie. Bardzo często nagannie błędne. Bo aktor to też człowiek. Tak samo ułomny jak statystyczny zjadacz chleba. Również zmaga się z problemami, które spędzają mu sen z powiek. Miewa chwile załamania, czasami nawet wpada w depresje. Ma lepsze i gorsze odcinki w życiu. Tak w swoim własnym. Nie bohatera, którego aktualnie gra. Jest po prostu taki jak każdy inny człowiek. A my o tym zapominamy. Szkoda...

Danuta Stenka. Kto choć raz oglądał telewizję, czy był w teatrze na pewno słyszał to nazwisko. Gwiazda ekranu, ze sceny teatralnej praktycznie nie schodzi. Jednym słowem kobieta sukcesu. Ogromnego sukcesu. Pewnie niejedna przedstawicielka płci żeńskiej jej zazdrości i myśli sobie, że takie idealne życie to lepsza nagroda niż milion w totka. Lecz w miarę jak poznajemy Panią Danutę dowiadujemy się, że nie zawsze jest tak kolorowo jak sądzimy. Nawet taka sława ma swoje problemy, każdego dnia musi zmagać się z problemami, a nader wszystko ogromnym zmęczeniem. Danuta Stenka w rozmowie z Łukaszem Maciejewskim opowiada o dzieciństwie na kaszubskiej wsi, młodości oraz karierze. Różnorodnie!

niedziela, 17 listopada 2013

"Nieskończoność" H.J. Rahlens

"Wyobrażać sobie życie bez niego to jakby wyobrażać sobie życie, którego się nie przeżyło."

Żyjemy, umieramy. Jesteśmy na tej planecie przez określoną ilość czasu. A później znikamy. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niby pozostaje po nas jakaś tam pamięć, lecz wiadomo- nic nie trwa wiecznie. I przychodzi taki moment, kiedy zostajemy wrzuceni do czeluści zapomnienia, gdzie nikt już o nas nie pamięta. Ba! Nikt nigdy o nas nie słyszał i nie wie kim byliśmy, co zrobiliśmy. Nic nie jest wieczne. Pamięć tym bardziej. Nawet o Hitlerze, czy Stalinie ludzie kiedyś zapomną, więc nie łudźmy się, że my- zwykli zjadacze chleba zostaniemy zapamiętani. Jesteśmy tutaj, żyjemy, wykorzystajmy ten dar. Sprawmy, żeby nasze jestestwo nie było przypadkowe, żebyśmy coś ze sobą zrobili, nie zmarnowali tej szansy. Ale nie łudźmy się, że nasze życie to nieskończoność. Nie łudźmy się. Proszę...

piątek, 15 listopada 2013

"Tytan" Kornel Tymcio

"A dopóki człowiek walczy, nie jest przegranym."

Wstępy pisze się niezwykle trudno. Wstępy bywają momentami bezcelowe,a mimo wszystko pojawiają się na moim blogu zawsze. Mają za zadanie wprowadzić w odpowiedni nastrój, zbudować atmosferę. Czy mi się to udaje? Różnie to bywa, nie mnie to oceniać. Lecz dzisiaj wstępu jako takiego nie będzie, bo chwilowo znudziły mi się moje wywody o miłości i niesprawiedliwości życia. Wybaczcie. Przedstawię Wam za to słowa, które skierował do nas w opisie Kornel Tymcio, autor "Tytana": "Mimo iż każdy ma jakąś rolę do odegrania w otaczającym nas świecie, nie jesteśmy pozbawieni wyboru. To dzięki niemu kształtujemy życie, tak jak chcemy, i musimy być odpowiedzialni za decyzje, które podejmujemy. Często kierując się sercem, nie słyszymy rozpaczliwego krzyku umysłu, który ostrzega nas przed niebezpieczeństwem. Nie ma na to rady: każdy z nas popełnia błędy. Lecz nieważne, jak wyglądał upadek, liczy się tylko to, czy zdołamy się podnieść z powrotem na nogi. ". Piękne, nieprawdaż?

Galandis jest młodym mężczyzną, który może nie ma zbyt wielu perspektyw, lecz stworzył już jakieś swoje życiowe plany, z których... musi zrezygnować. Wyrusza w podróż- niebezpieczną, pełną przygód, rozmaitych walk, kontaktów z ludźmi i nie tylko. Czy Galandis zapomni o swojej przeszłości, a może wręcz przeciwnie będzie pragnął wrócić do starego życia? Odpowiedzi szukajcie w książce! Dzieje się, oj dzieje...

poniedziałek, 11 listopada 2013

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Matthew Quick

"Dla człowieka z młotkiem w ręce wszystko wygląda jak gwóźdź."

Listopad jest miesiącem zadumy i głębszej refleksji nad naszym życiem. Zwłaszcza dla nas, Polaków- rozpoczynamy go wizytą na cmentarzu, następnie świętujemy odzyskanie niepodległości. Przez cały ten okres 30. dni towarzyszy nam jakaś taka zaduma, podniosły charakter tych szaro-burych poranków i wieczorów. Bo miesiąc rozpoczyna się pesymistycznym akcentem, który jest obecny w naszym życiu nieustannie, lecz bardzo często o nim zapominamy. Śmierć. Śmierć. Śmierć. Wisi nad nami od chwili narodzin, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy. Myślimy, że jesteśmy panami tego świata, że wszystko dzieje się dla nas. Jesteśmy przekonani, że życie będzie trwać wiecznie. Na zawsze piękni i młodzi, pozytywni, zdrowi, pełni energii. A w ułamku sekundy wszystko się zmienia.

Życie Finley'a może nie jest idealne. Tak, tak mieszka w melinie o uroczej nazwie Bellmont, nie ma matki, jego dziadek nie ma nóg, a szkolni 'koledzy' nazywają go białym królikiem. Ale ma miłość, ściślej rzecz biorą to miłości dwie. Pierwszą z nich jest koszykówka, drugą Erin- jego dziewczyna, kobieta marzenie. Mają piękne plany na przyszłość: wyrwać się z toksycznego środowiska, grać i być. Uroczo, prawda? Niespodziewanie na ich drodze, niczym intruz z innej planety, pojawia się nowa osobistość. Gdybyście mieli już za sobą "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" wiedzielibyście jak bardzo trafne są moje słowa...

piątek, 8 listopada 2013

"Niewidzialny most" Julie Orringer

Bardzo często słyszymy, że coś jest ponadczasowe. Zwykle nie zastanawiamy się nad tym słowem, nie ma co się dziwić, bo wiek 21 jest wiekiem słów rzucanych na wiatr, słów, które są wypowiadane nieszczerze, przez co tak naprawdę w ogóle się nie liczą. Słów, które nas oskarżają, które sprawiają nam przykrość i najzwyczajniej w świecie nas ranią. Słów, które mogą zmienić nasze życie. Na lepsze lub na gorsze. Opcje są dwie, choć śmiem twierdzić, że dużo częściej mamy do czynienia z tym drugim wariantem. Czasami życie bywa niesprawiedliwe. Lecz czasami jest piękne, pełne miłości i innych wyższych wartości. Życie jest nieprzewidywalne. Tak było jest i będzie. Własnie dlatego dar życia jest ponadczasowy. Od tylu lat niezmiennie tak boleśnie piękny...

Andras Levi to młody mężczyzna pochodzący z Węgier. Mamy rok 1937 i mimo, że nadejście wojny wręcz czuć w powietrzu chłopak decyduje się na wyjazd do Paryża i rozpoczęcia tam nauki na Uniwersytecie.  Jeszcze na stacji kolejowej dostaje list, który ma potajemnie przewieźć i dostarczyć do kraju sera i wina. Adresatem okazuje się być Klara- osoba, która namiesza i skomplikuje życie Andrasa. Macie ochotę na długą, lecz pełną emocji i gorących uczuć opowieść? Sposób jest prosty- wystarczy sięgnąć po "Niewidzialny most"!

niedziela, 3 listopada 2013

Listopadowy konkursik!

Hej,hej
Dawno nie było u mnie żadnego konkursu, więc pomyślałam sobie- czemu nie?  Choć okazji do obdarowania kogoś nie ma, to myślę, że taki prezent na poprawę humoru też kogoś ucieszy. I w sumie nie byłabym sobą, gdybym standardowo nie ponarzekała na ten świat, na szkołę, na jesienną chlapę, jesienną depresję i tym podobne. Ale uwierzycie bądź nie, ale dzisiaj nie mam nastroju na czcze gadanie, tym bardziej na recenzji pisanie. Powiem tylko jedno:  w lecie, kiedy był gorąc i niemiłosierne upały mawiałam, że już chcę jesień, bo uwielbiam tę porę roku itd. Teraz, z perspektywy czasu, stwierdzam, że byłam chyba najgłupszym człowiekiem na świecie...